DLA KOGO WŁAŚCIWIE TEN ŚLUB?!



Sezon letni - słońce nad głowami, zielona trawa pod nogami. Przystrojone samochody rywalizują na ulicach, który będzie głośniej trąbił klaksonem. Pod kościołami setki gości. Chociaż w sumie kilkadziesiąt bo większość osób dociera spóźniona na mszę albo dopiero pod lokal weselny. Zaczyna się ceremonia, para młoda przysięga sobie miłość aż po grób. Wychodzą z kościoła - jest konfetti, płatki róż, życzenia składane regułkowo i czym prędzej bo "goście głodni, trzeba szybko jechać". Lokal weselny - lampka szampana, "Sto lat", pierwsze danie, drugie danie, deser, pierwszy taniec, potem huczna zabawa, oczepiny, barszczyk z krokietem, słońce na horyzoncie i koniec. Brzmi znajomo? Para młoda już nie jest para młodą tylko małżeństwem. A goście w swoich domach po przebudzeniu dyskutują co było dobre, a co nie - że zupa za słona, zespół za głośny, klimatyzacja za mocna, podłoga za śliska, tort za słodki. Mija czas, pamięć się rozmywa i lata później można usłyszeć "Jak byliśmy u kogoś na ślubie i weselu to było ......".
Otóż nie u kogoś, tylko na ślubie i przyjęciu weselnym dwóch konkretnych osób.

Więc dla kogo właściwie jest ten ślub?! 

Ślub jest dla pary młodej. Wesele także. To oni będą sobie przysięgać miłość do końca życia. To oni będą sobie patrzeć w oczy. Nie żyjemy w średniowieczu żeby brać śluby z przymusu albo "bo wypada". Bierzemy ślub bo kochamy i chcemy. Bo wyobrażamy sobie życie z tą samą osobą za 50 lat, siedząc w bujanym fotelu, z szydełkiem bądź fajką w ręku.

Jeśli państwo młodzi chcą się pobrać we dwoje na plaży na Bali - super! Jeśli chcą mieć skromny ślub cywilny - super! Ślub kościelny - także! Pamiętajmy, że we wszystkim chodzi o parę młodą i o to czego oni pragną i oczekują. Nie mama, tata, babcia, dziadek, siostra, brat czy ciocia z Ameryki. Oni już mieli lub będą mieli swój dzień.

W Polsce spotkałam się z przekonaniem, że ślub jest dla pana młodego i pani młodej, a wesele dla gości. Nie, nie, nie. Wesele też jest dla świeżych małżonków. To oni piszą na zaproszeniu, że zapraszają panią/pana X na swój ślub i swoje przyjęcie weselne. X jest tylko i aż gościem. To para młoda wraz z rodzicami chcą żeby X uczestniczył w przeżywaniu tak ważnego dla nich dnia. To oni zdecydowali, że zaproszą X a nie Y. To oni chcą żeby X razem z nimi świętował, zapamiętał i wspominał ten dzień. To oni stają na głowie żeby wszystko było idealnie. Naprawdę, każda para młoda chce żeby goście byli zadowoleni i podczas przygotowań daje z siebie 100%. Na miarę swoich możliwości organizacyjnych czy finansowych pragną aby ukradkiem na koniec usłyszeć "Na lepszym weselu nie byłem!". Podczas każdego przyjęcia, czy to weselnego czy imienin u cioci, są niedociągnięcia ale szczerze? Jakie ma znaczenie czy są tymbaliki z kurczaka czy z mięsa wieprzowego? Jedyne co ma znaczenie tego dnia to dwójka ludzi, którzy postanowili spędzić ze sobą resztę życia i chcą się tym cieszyć z setką innych osób. A niestety często o tym zapominamy.

Bardzo ważne miejsce na liście gości zajmują członkowie rodziny. Nie wyobrażam sobie żeby tego dnia nie towarzyszyły najbliższe osoby - rodzice, rodzeństwo, dziadkowie, chrzestni.  Pojawia się jednak presja zaproszenia dalszej rodziny. Do którego pokolenia pokrewieństwa będziemy się zapraszać? ...Bo wypada, bo oni nas zaprosili, bo się obrażą. Czy córka kuzynki siostry babci jest osobą której chcemy wręczyć zaproszenie? Jeśli mamy z nią regularny kontakt to oczywiście! Jeśli jednak ostatnio się widzieliśmy przypadkiem 10 lat temu na "Wszystkich Świętych" i w sumie nawet do końca nie wiemy jak ma na nazwisko oraz czy ma dzieci, to chyba nie warto. Ona też nas nie będzie dokładnie pamiętać, nie mówiąc o tym, że naszego partnera wcale nie zna. A skoro nie mamy obecnie wspólnych tematów do rozmów, to tematami takimi staną się: zupa za słona, zespół który robił za dużo przerw, deszczowa pogoda...


A więc drodzy przyszli państwo młodzi! Nie pozwólcie aby inne osoby popsuły Wasz dzień. To ma być Wasz najpiękniejszy dzień w życiu - nie kogoś z gości. Dzielcie się tym dniem z osobami które szanujecie, kochacie i chcecie żeby były świadkami tego wydarzenia. Z osobami które przyjadą do kościoła patrzeć jak składacie przysięgę, a nie pod lokal weselny marudząc pod nosem kiedy w końcu przyjadą młodzi, bo burczy w brzuchu. Z osobami które będą szanować i doceniać to, że chcieliście ich gościć przy swoim weselnym stole. Z osobami, które za kilka lat w rozmowach z innymi powiedzą nie "u kogoś", tylko "A na ślubie/weselu u Mileny i Kamila to było......". :)







Źródła zdjęć: 1 / 2 / 3 / 4 / 5

11 komentarzy:

  1. Wiedziałam ! Wiedziałam ze napiszesz o tym na początku..iiii bardzo dobrze;)
    Sama prawda, piękna prawda...aż chce się wyjść za mąż ;)

    PS. wyczekuje zerosiedem ;)) / O. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy nowy post :D?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wstyd straszny jaki tutaj zastój... :O na dniach coś się pojawi, obiecuję! ;D

      Usuń
  3. To chyba nie Twoj tekst.. juz to czytalam gdzies ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Az mi sie lezka zakrecila :) im blizej tego Naszego dnia staje sie coraz bardziej placzliwa ;)
    J.J.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisałam kiedyś na podobny (bo u Ciebie jest szerzej i także poza tytułowym pytaniem) do Twojego. I zgadzam się w 100%. Ślub i wesele jest dla Pary Młodej. Goście są dla Pary Młodej. I dobra zabawa o którą dba się (także) dla gości też jest dla Pary Młodej :) W tym ostatnim zdaniu tkwi chyba cały sekret ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ufff, dobrze, że nie jestem sama tylko ktoś też podobnie do mnie myśli. Kamień z serca! :)

      Usuń